„Protestanci najrozmaitszego kalibru nie mogą ścierpieć szkaplerzy, medalików, obrazów i w ogóle wizerunków Pana Jezusa i świętych, a najbardziej to już Matki Najświętszej. (...) Każdy z nas ma nie tylko duszę, ale i ciało, nie tylko rozum, ale i zmysły. Wszelkie naturalne poznanie naprzód do zmysłów (oczu, uszu itd.) się dostaje, a następnie do rozumu trafia i w pamięci się utrwala. Nie inaczej ma się rzecz przy naturalnym poznaniu spraw tyczących religii. Im częściej widzimy jakąś rzecz mającą styczność z Chrystusem Panem, Matką Najświętszą lub świętymi, a tym bardziej ich wizerunki, czy to na płótnie lub papierze, czy też na medalikach lub szkaplerzach, tym częściej i myśl nasza zwraca się do tych, których one wyobrażają lub przypominają, co bez wątpienia potężnie wpływa na nasze życie.
Wieluż to bowiem ludzi w obliczu Chrystusa rozpiętego na krzyżu lub obrazu Matki Najświętszej odstąpiło od zamierzonego już grzechu? Nie mieli na tyle bezczelności i podłoty. (...) Idziesz na spoczynek lub wstajesz do pracy, jeżeli na twej piersi masz szkaplerz albo medalik Najśw. Dziewicy, z wdzięcznością i czcią przyciskasz go do ust, a Ona pamięta o tym akcie czci i miłości i przez cały dzień kieruje twym umysłem i sercem, oddala cięższe pokusy, wzmacnia w walce i nie dopuszcza upaść. Gdy zaś na chwilę wyrwiesz się z Jej miłościwych rąk, zaufasz sobie i padniesz, natychmiast cię podnosi, serce napawa miłosnym żalem, wyjednuje przebaczenie i zło na tym większe dobro obraca.
Komuż więc zależy na tym, by te błogosławieństwa nie spłynęły na twą duszę?
Z pewnością nie Panu Bogu ani Matce Najświętszej, ani świętym, ani Aniołom — dobrym. A więc komu?...”
o. Maksymilian Maria Kolbe OFMConv
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz