Jeden z ojców tak się wyraził: „Gdyby miesięcznik był na styczeń, to
byłby cud, a ponieważ cudu nie będzie, więc i na styczeń nie będzie”.
Zwracając się wówczas do kleryków, rzekłem: „Módlcie się do Matki Bożej
za przyczyną o. Wenantego. Jeżeli Rycerz wyjdzie w styczniu, to będzie
sprawa o. Wenantego”. I — sam nie wiem, jak się to stało, ale pierwszy
numer ukazał się rzeczywiście jeszcze w styczniu. Uważałem więc za miły
obowiązek zamieścić w tym numerze jego podobiznę i skreślić kilka słów o
nim, zaznaczając zarazem, by on był temu pismu patronem.
Trawiony silną gorączką, leżąc bezsilny zwróciłem się do o. Wenantego: „Widzisz, nie ma pieniędzy na numer lutowy; jeżeli znajdzie się potrzebna suma i jeszcze zbędzie, to z tego co pozostanie wydrukuję twoją fotografię”. I — nadspodziewanie, nie tylko przyszły potrzebne pieniądze, ale i nadwyżka, za którą wedle obietnicy wydrukowałem mu podobiznę z krótkim życiorysem.
Nieraz też w chwilach ciężkich, podczas szalonych skoków w cenach, które powaliły tyle wydawnictw, polecałem Niepokalanej przez ręce o. Wenantego krytyczne położenie i nie doznałem zawodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz