XIV Niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego – 25. sierpnia 2024
Kazanie – X. Rafał Trytek
W imię ♰Ojca i ♰Syna, i ♰ Ducha Świętego. Amen
Umiłowani w Panu Jezusie. Dzisiejsza Ewangelia powołuje nas do wielkiej Wiary, która musi mieć ten praktyczny wymiar w postaci wzgardzenia wszystkim tym, co samo w sobie jest dobre. Bo i żywność, i przyodziewek są rzeczami dobrymi, które mają służyć nam do tego, byśmy dzięki nim doszli do nieba, byśmy korzystali z tych wszystkich dobrych rzeczy, by nie zasłabnąć w drodze do nieba. Ale jak wiemy, właśnie, w takich codziennych rzeczach, które są potrzebne, kryje się wielkie niebezpieczeństwo. W tym ubóstwieniu rzeczy, które same z siebie są dobre, w postawieniu stworzenia na miejscu Stwórcy. To jest jedna z najprostszych pokus, by z tego, co jest potrzebne do codziennego życia, co jest samo z siebie dobre, zrobić cel naszego życia. I widzimy, że bodaj większość ludzkości daje się nabrać na to, by zajmować się tymi rzeczami, które stanowią taką esencję czy główną część codziennego życia. Zabieganie o rzeczy potrzebne do życia. I to może być takim wielkim niebezpieczeństwem, dlatego, że samo z siebie jest dobre. Mieć dom jest dobrym, mieć pożywienie i jest to dobre, by mieć w co się ubrać.
Dzieje się tak dlatego, że nasza natura ciągle płata nam figle w ten sposób, że pozostałości grzechu pierworodnego w niej pozostają i musimy bezustannie ukrzyżować, ukrzyżować swoje ciała, jak wzywa nas do tego w Liście do Galatów Święty Paweł. To jest bardzo mocne sformułowanie, pokazujące nam, jak ciężka musi być, jak wielka musi być walka i staranie się o to, by walczyć, zwalczać pokusy ciała. Słowo ukrzyżowanie ukazuje nam, co powinniśmy robić. Wzorować się na Chrystusie Ukrzyżowanym. To jest konieczne. To jest absolutnie konieczne. Bo żaden chrześcijanin, który chciałby wyłącznie przy pomocy jakichś półśrodków dotrzeć do nieba, żaden chrześcijanin nie wytrwa na drodze do nieba. Dopadnie go proza życia i zrezygnuje. Pójdzie za tym, co łatwiejsze, pójdzie za tym, co wygodniejsze, pójdzie za tym, co mniej bolesne. Dlatego ukrzyżowanie jest takim ćwiczeniem. To codzienne krzyżowanie jest ćwiczeniem, które musimy codziennie stosować. Na tym polega asceza chrześcijańska na odbieraniu sobie tego, co może być dla nas niebezpieczne, nie tylko dla tego, co jest bezpośrednio grzeszne, ale też to, co nam zbywa. Ćwiczenie się w tym, by duch był zahartowany w zahartowanym ciele. Hartowanie własnego ciała jest konieczne, by odzwyczaić się od nadmiernych wygód, by odzwyczaić się od takiego myślenia, że przy każdej bolesnej sytuacji, przy każdej bolesnej rzeczy, które nas spotyka, uciekać od trudności w coś, co jest łatwiejsze. Takie łatwe ucieczki powodują to, że pojawiają się różne nałogi, chociażby nałogi polegające na tym, by uciec w świat nierzeczywisty, by było mniej boleśnie. Jest wielkie niebezpieczeństwo i to gubi współczesny świat, który jest światem lekomanów, którzy próbują każdy, najmniejszy nawet ból zlikwidować i uciec w świat bezbolesny. Tymczasem boleści zawsze nas dopadną, bo są wynikiem i są skutkiem grzechu pierworodnego. Musimy się nauczyć męstwa w codziennym niesieniu krzyży. Nie oznacza to bynajmniej, że zawsze trzeba wybierać sobie największy krzyż, dokładać pokut ponad miarę. Byłoby to często nieroztropne, zwłaszcza bez konsultacji choćby z ojcem duchowym, spowiednikiem. Mogłoby to być zabójcze wręcz dla życia duchowego. Było wielu takich, którzy brali sobie zbyt wielki krzyż, a potem go porzucali i szli w stronę współczesnych radości tego świata.
Jak mamy postępować pokazuje nam przykład św. Ludwika IX Króla Francji. Urodził się we francuskiej rodzinie królewskiej. Był ze wszech stron uprzywilejowany. Był synem wielkiego rodu, który zbudował Francję. Nazywany był królem arcy – chrześcijańskim. Francja XIII wieku, którą rządził, była chyba szczytowym wykwitem rozwoju kultury chrześcijańskiej. Nie było bodaj tak wspaniałego królestwa chrześcijańskiego w historii świata, jak Francja w XIII wieku. Nie tylko ze względu na wspaniałą kulturę materialną, te wspaniałe katedry, które w tym czasie, w takiej ilości budowane we Francji jak Katedrę Prymasowską w Reims, jak katedra Notre Dame w Soissons i wiele, wiele innych. Przede wszystkim Francja była tak wspaniała, ponieważ była miejscem, które tętniło życiem prawdziwie chrześcijańskim. Mnóstwo francuskich kościołów służyło dla tego celu, dla którego zostały zbudowane. Dla kultu Trójjedynego Boga. Odprawiano w tych kościołach Msze Święte, które były prawdziwymi Mszami Rzymskimi, sprawowanymi przez kapłanów do tego przeznaczonymi. W ówczesnej Francji było mnóstwo zakonów, które służyły temu, do czego zostały stworzone, założone. Francja to miejsce szczególnego rozkwitu różnych reguł zakonnych.
Jeszcze we wczesnym średniowieczu działały tam różne zakony o regułach iro-szkockich. Gdy średniowieczna Europa pogrążyła się w ciemnościach w pierwszym okresie średniowiecza właśnie z Irlandii i Szkocji przybywali mnisi, którzy zakładali liczne klasztory na terenie Galii, Niemiec i dalej nawet w północnych Włoszech. Północna Francja była tym miejscem, w którym tych zakonów było szczególnie wiele. W południowej Francji z kolei działały liczne klasztory Reguły św. Cezarego z Arles. Później, mniej więcej w tym samym czasie przybyli tam benedyktyni. To właśnie na terenie południowej Francji, w klasztorze w Cluny, powstała reguła, zreformowana reguła benedyktyńska – kluniacka, która dążyła do reformy Kościoła, do uniezależnienia się Kościołów lokalnych od władców świeckich. Dzięki egzempcji – wyłączeniu spod prawa lokalnych biskupów, kluniacy – benedyktyni kluniaccy rozpoczęli dzieło reformy Kościoła, dzięki czemu byli taką forpocztą reform św. Grzegorza VII. To we Francji powstali cystersi. Zakon również powstał na bazie reguły świętego Benedykta, ze swoim największym przedstawicielem, świętym Bernardem z Clairvaux. Również we Francji w dawnej diecezji Laon powstali Norbertanie – i nazwa łacińska Ordo Praemonstratensium bierze się od nazwy Prémontré – w diecezji Laon. Biskup tamtejszej diecezji zaprosił świętego Norberta, by tam spoczął i zaczął reformę kanoników regularnych. To we Francji, właśnie trzynastowiecznej, w południowej jej części, św. Dominik założył Zakon Kaznodziejski, gromadząc wokół siebie nowo nawrócone z herezji niewiasty, później również zakładając Zakon, który był na bazie kanoników regularnych, z regułą świętego Augustyna, ze wstępem napisanym przez świętego Norberta – Zakon Kaznodziejski. I w tej trzynastowiecznej Francji, która tak wspaniale kwitła, rozkwitała na większą chwałę Pana Boga, urodził się święty Ludwik z błogosławionej Blanki Kastylijskiej. Jego hiszpańska matka wlała mu od samego dzieciństwa prawdziwą pobożność, prawdziwą świętość, dążenie do prawdziwej świętości. I gdy został on królem, wszystko, co czynił, czynił po to, by uczynić Francję prawdziwym Królestwem Bożym, by zrealizować we Francji Królestwo Boże w takim wymiarze, jak to tylko się dałoby. By Francja była prawdziwą realizacją prawdziwej Christianitas ( Chrétienté ). I tak się Świętemu Ludwikowi to udało, że mógł przebywać razem z prawdziwymi świętymi, choćby biesiadować razem z nimi, jak ze świętym Tomaszem z Akwinu, z Zakonu kaznodziejskiego i ze świętym Bonawenturą, z Zakonu Serafickiego.
Święty Ludwik IX dbał też o to, by uwolnić chrześcijan od straszliwej niewoli Saracenów. Umarł w Tunisie jako prowadzący kolejną Krucjatę, niestety nieudaną, przeciwko muzułmanom. W tym czasie władcy chrześcijańscy wiedzieli bardzo dobrze, że ich obowiązkiem jest być tarczą chrześcijaństwa, być tarczą Kościoła. Wiedzieli, że na ich barkach spoczywa hołd Chrystusowi Królowi. Dlatego św. Ludwik uczestniczył chętnie w Mszach Świętych, gdzie składał swojemu Władcy, Królowi królów należny hołd. O tym mówi dzisiejsza modlitwa kościelna o świętym Ludwiku francuskim, o tym, że oddawał on hołd Temu, który był Rex i jest Rex Regum – Królem królów, Władcą władców, tym, który z którego Autorytetu wypływa autorytet państw chrześcijańskich.
Św. Ludwik został też przez Kościół święty, wyznaczony na Patrona tercjarzy franciszkańskich – gałęzi męskiej tercjarzy franciszkańskich, pokazując, że tercjarze franciszkańscy, ale też tercjarze w ogóle, winni robić wszystko, by w ich otoczeniu chrześcijaństwo było propagowane, bronione i w jak największym stopniu Chrystus był czczony jako prawdziwy Bóg i człowiek – jako nasz Zbawca. Módlmy się o takich wielkich władców.
Mieliśmy w historii naszego narodu wielu władców, którzy wzorem świętego Ludwika francuskiego czynili swoje kraje Królestwem Bożym na ziemi, tak jak to czynił chociażby król Jan Kazimierz, który ogłosił Matkę Bożą Królową Polski 1 kwietnia 1656 roku, dzięki czemu od tamtej pory, od lat przeszło już 365-u, czcimy Matkę Bożą jako Królową Polski. Znamy sekwencję zdarzeń. Zaczęło się od tego, że Jasna Góra, klasztor Paulinów na niej, obronił się przed wojskami heretyckimi, szwedzko-niemieckimi, ale też przed wojskami polskich degeneratów, którzy przyłączyli się do Szwedów. Naród polski skupił się wokół jasnogórskiego wizerunku Matki Bożej. Tam czerpał siłę do tego, by się bronić przed heretykami, by bronić Polski przed zbójcami, którzy ją napadli. Król Jan Kazimierz postanowił, obiecał Matce Bożej, że uczyni Ją – Patronką i Królową swojego narodu, jeśli tylko uda się przegnać wrażych Szwedów z granic kraju. I gdy tylko to się udało, w wolnym od szwedzkiej okupacji Lwowie ogłosił Matkę Bożą – Królową Polski. Ale ten zew do obrony przed Szwedami wyszedł z Jasnej Góry. Mamy w Polsce oprócz Jasnej Góry wiele wizerunków, w których czcimy Matkę Bożą Częstochowską, które to wizerunki są czczone jako cudowne od wieków, jak ten Matki Bożej Różańcowej z Bazyliki Świętego Mikołaja w Bochni, jak Obraz Matki Bożej Częstochowskiej w Kościele Mariackim. Ten kult zaczął się już w wieku XV, kiedy husyci napadli na Jasną Górę i pocięli wizerunek Matki Bożej. Został on poddany renowacji właśnie w Krakowie. Mieszczanie Krakowscy zresztą nie chcieli oddać tego Świętego Obrazu na Jasną Górę, ale musieli to uczynić. Wykonano wtedy wierną kopię Obrazu Jasnogórskiego dla Kościoła Mariackiego. Ta kopia uległa zniszczeniu, czy też zniknęła w inny sposób i w XVII wieku sprawiono nową, którą czcimy jako Cudowny Wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej. I tak zwana koronacja tego wizerunku akurat nastąpiła dopiero w latach 60, a więc podobnie jak chociażby w Okulicach koło Bochni. Natomiast abstrahując od tego, że tej tzw. koronacji dokonali prymas Wyszyński i biskup krakowski, czy też biskup w Krakowie – Wojtyła, to były one niezależnie od tego czczone jako Cudowne wizerunki już od kilku wieków. Więc nie trzeba myśleć, że Wyszyński z Wojtyłą jakoś szczególnie zaszkodzili tymże wizerunkom. W żadnym, w żadnym wypadku.
Jutro mamy zatem święto Matki Boskiej Jasnogórskiej i chcemy Matce Boskiej Jasnogórskiej powierzyć losy naszego narodu. Warto w ten dzień szczególnie pomodlić się za naszą znękaną Ojczyznę, choćby za nasze szkoły i dzieci, które są w tej chwili straszliwie napastowane przez ludzi, którzy nie boją się Boga, którzy gotowi są najgorsze nawet zgorszenia, zgorszenia maluczkich propagować. Warto jest też modlić się w ten dzień o to, by Matka Boska, Królowa Polski, królująca nad nami z Jasnej Góry, ochroniła nasz naród przed wszelkimi wrogami i wewnętrznymi, zewnętrznymi. Do tego trzeba się dobrze przygotować, oczyścić nasze serca, tak by być prawdziwym sługą Niepokalanej – Prawdziwym Jej Rycerzem. Od tego trzeba zaczynać, by samemu się oczyścić, by walczyć z duchem tego świata, z tymi wszystkimi pokusami, które nam św. Paweł w liście do Galatów wymienił. Z tymi wszystkimi rzeczami, które sprzeciwiają się naśladowaniu cnót Najświętszej Maryi Panny, cnót, które Ona tak szczególnie heroicznie wykonywała, realizowała, które były możliwe wyłącznie dzięki Jej Niepokalaności.
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Matko Boska Jasnogórska, módl się za nami.
Święty Ludwiku francuski, módl się za nami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz